piątek, 29 lipca 2016

Książki, których nie czytamy dzieciom...


Dzisiaj przegląd książek, których nie czytamy dzieciom. Nie dlatego, że są nie za mądre albo brzydkie (oj...to byłby dłuuuugi i smutny przegląd), ale dlatego, że są do oglądania, opowiadania i przeżywania, bez czytania;)

Pierwsze takie książki zagościły u nas dawno temu, bo ich forma pozwala na odbiór treści już przez najmłodszych, a wykonanie (w większości z grubych kartonowych stron) umożliwia samodzielną lekturę nawet roczniakowi bez ryzyka zniszczenia. Teraz nadszedł dla nich czas renesansu - oglądamy je na nowo, zwracamy uwagę na całkiem inne rzeczy a opowieść tworzy już samo dziecko.

Na początek seria 1001 drobiazgów wydawnictwa Tatarak: "Na wsi", "W mieście", "Nad wodą", "Piraci" oraz "Wiosna, lato, jesień, zima". Ich autor - Ali Mitgutsch - jest niemieckim autorem książek dla dzieci, publikuje od kilkudziesięciu lat a jego pierwsza książka ze wspomnianej wyżej serii ukazała się w jego ojczyźnie już w latach '60. Więcej o autorze znajdziecie tutaj. Ja lubię te książki za to, że nie są takie ugrzecznione i np. na basenie można wypatrzeć sikające dziecko;)

Seria o ulicy Czereśniowej wydawnictw Dwie Siostry: "Wiosna na ulicy Czereśniowej", "Lato na ulicy Czereśniowej", "Jesień na ulicy Czereśniowej", "Zima na ulicy Czereśniowej", "Noc na ulicy Czereśniowej". Tytuły chyba mówią same za siebie. W przeciwieństwie od "1001 drobiazgów" tutaj każda kolejna strona jest kontynuacją poprzedniej. To co łączy obie serie to duże formaty, dużo szczegółów, dużo sposobów na korzystanie z tej książki (konstruowanie opowieści, wyszukiwanie szczegółów, śledzenie konkretnych wątków). Autorką książek o ulicy Czereśniowej jest Rotraut Susanne Berner, również Niemka, która w tym roku została nagrodzona jako ilustratorka jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień w świecie literatury dziecięcej - medalem Hansa Christiana Andersena! Na stronie www.wimmlingen.de znajdziecie więcej informacji o niej samej i ciekawych dodatków do serii o ulicy Czereśniowej, niestety wszystko po niemiecku, ale kolorowanki do druku nawet ja znalazłam;)

I wreszcie nasi rodzimi autorzy.

Najpierw seria o Mamoko wydawnictwa Dwie Siostry: "Miasteczko Mamoko", "Dawno temu w Mamoko", "Mamoko 3000" czyli odpowiednio o tytułowym miasteczku, jego wersji z przeszłości i w przyszłości. Autorzy - Aleksandra i Daniel Mizielińscy - to jedni z najbardziej utytułowanych polskich twórców książek dla dzieci. Nawet nie będę się starać ich przedstawić, sami przeczytajcie na przykład tutaj. I wydaje mi się, że po prostu albo ich się lubi albo nie. Ja lubię i tę serię i większość innych książek, które stworzyli.

A na ostatek Emilia Dziubak i "Rok w lesie" wydawnictwa Nasza Księgarnia. To jedna z książek z serii "Rok w..." ale każda z pozycji ma innego autora i bardzo się od siebie różnią (właściwie to na razie są dwie i trzecia w przygotowaniu). Ta pozycja może mieć dużą wartość edukacyjną bo pokazuje cykl życia lasu i jego mieszkańców ale przede wszystkim jej oglądanie daje namiastkę czegoś, co może nam dać sam las: odrobinę oddechu i wyciszenia. Emilia Dziubak jest ilustratorką, której prace możecie zobaczyć m.in. tutaj. Ja bardzo lubię jeszcze inną książkę (zresztą tego samego wydawnictwa), do której zrobiła ilustracje - "A ja nie chcę być księżniczką" Grzegorza Kasdepke ale o tym innym razem.

Tak na prawdę wybór tych książek jest chyba całkiem subiektywny i zależy od tego, czyje ilustracje bardziej trafiają w nasz gust. Dla mnie ich największą wartością jest to, że dają okazję do bycia uważnym i nie ograniczają narracji a przy tym nigdy nie są zbyt nudne, zbyt trudne czy zbyt straszne.

Inna sprawa, że moim zdaniem mamy za dużo tych książek, wystarczyłyby pewnie ze trzy;)

A jakie są Wasze ulubione książki do oglądania?

PS. W tym bardzo długim poście zabrakło jeszcze dwóch książek, naszych ostatnich odkryć: "Gdzie jest tort?" i "Wielki piknik" wydawnictwa EneDueRabe (z jakiegoś powodu tych tytułów niestety nie można znaleźć na ich stronie), których autorem jest The Tjong-Khing. To już są książki z fabułą, która jest po prostu narysowana, zresztą moim zdaniem wspaniale. Zdecydowanie dla starszych dzieci (mam na myśli od ok. 3 r.ż.), chociażby ze względu na fakt, że strony już nie są kartonowe. W ogóle twórczość tego pana mnie ostatnio zafascynowała. Możecie sobie podejrzeć tutaj jego prace lub przeczytać z nim wywiad, a ja zapewne jeszcze nie raz będę o nim wspominać;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz