Wydawnictwo Literackie, 2016.
Powieść o pszczołach i ludziach, a właściwie głownie o relacjach międzyludzkich i relacjach między ludźmi i pszczołami, które są chyba nie mniej skomplikowane tylko ich konsekwencje zbyt dalekie by myśleć o nich na co dzień...ale chyba powinniśmy.
Ta książka to trzy przeplatające się historie z trzech różnych czasoprzestrzeni: Anglia 1857, Stany Zjednoczone 2007 i Chiny 2098. Dla mnie to przede wszystkim ekspresyjny obraz tego o czym ekolodzy mówią od dawna. Dobrze się czyta i daje do myślenia.
Ciekawej rozmowy z autorką można wysłuchać na stronach radiowej Trójki lub przeczytać na stronach Wysokich Obcasów, To dwa różne wywiady, oba dość krótkie.
A dla tych, którzy po tę książkę jednak nie sięgną, a nie wiedzą, jak trudna jest nasza (ludzi) relacja z pszczołami polecam uwadze temat masowego ginięcia pszczół.
Maja Lunde wcześniej pisała książki dla dzieci, niestety chyba w Polsce żadna z nich się nie ukazała.
Za to o pszczołach dla dzieci (i nie tylko) dużo znajdziemy w "Pszczołach" Wojciecha Grajkowskiego z ilustracjami Piotra Sochy wydawnictwa Dwie Siostry. I polecam jeszcze jedną miłą opowieść: "Misiowa Piosenka" Beniamina Chauda.
PS. A jeśli chodzi o chińskie matki i presję z jaką się mierzą w obszarze edukacji swoich dzieci to przypomniała mi się "Bojowa Pieśń Tygrysicy" Amy L. Chua. Kojarzycie? Brr...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz