wtorek, 22 listopada 2016

"Małe życie"

"Małe życie" Hanya Yanagihara,
Wydawnictwo W.A.B., 2016 r.

"Małe życie" Hanya Yanagihara
Zanim sięgnęłam po "Małe życie" słyszałam o nim wiele, głównie w samych superlatywach, aż nabrałam podejrzeń co do tej lektury. Czytałam entuzjastyczne recenzje w poważnych gazetach i spotykałam się z opiniami, że to książka, którą pochłania się w dwa wieczory (przypomnę: ponad 800 stron), że wywołuje potoki łez, że przyprawia czytelnika o szereg wstrząsów emocjonalnych... Po prostu "Titanic" literatury. Ale na szczęście okazało się, że nie!

Głównym bohaterem "Małego życia", jest Jude, którego poznajemy jako studenta amerykańskiej uczelni i towarzyszymy mu w kolejnych latach życia. W opisie wydawca informuje, że to powieść o czwórce przyjaciół, ale to trochę niezgodne z prawdą - głównego bohatera mamy tylko jednego, a pozostali trzej, choć bardzo ważni, są już postaciami drugoplanowymi. 

Jude jest bardzo wymagającym znajomym chociaż paradoksalnie stara się być jak najmniej absorbujący. Kim jest? To w sumie pytanie, które zadają sobie wszyscy jego bliscy i on sam przez większą część tej powieści. Tak mówi o nim jego najlepszy przyjaciel: 

"Jesteś nowojorczykiem. Mieszkasz w SoHo. Jesteś wolontariuszem organizacji artystycznej; jesteś wolontariuszem w kuchni dla bezdomnych. Jesteś pływakiem. Jesteś piekarzem. Jesteś kucharzem. Jesteś czytelnikiem. Masz piękny głos, chociaż już nie śpiewasz. Jesteś kolekcjonerem sztuki. (...) Jesteś najinteligentniejszą osobą jaką znam, pod każdym względem. Jesteś najdzielniejszą osobą jaką znam, pod każdym względem. Jesteś prawnikiem.(...) Kochasz swoją pracę, nie oszczędzasz się w niej. Jesteś matematykiem. Jesteś logikiem. Wielokrotnie próbowałeś tego nauczyć i mnie. Byłeś traktowany haniebnie. Przeżyłeś. Zawsze byłeś sobą." [1]

Trudno mówić o tej książce bez zdradzania treści, a to właśnie odkrywanie kolejnych faktów z życia Jude'a oraz śledzenie jego losów jest sednem tej powieści. Autorka pozwala poznawać nam bohatera w taki sposób, w jaki poznajemy ludzi w realnym życiu, powoli i stopniowo. Obserwujemy Jude'a i jego poczynania tu i teraz, ale co jakiś czas mamy okazję poznać jakąś historię z jego przeszłości, dzięki której zaczynamy inaczej na niego patrzeć i lepiej rozumieć co nim kieruje, żeby po kilkudziesięciu stronach dowiedzieć się jeszcze więcej i jeszcze raz spojrzeć na jego wybory czy odczucia w świetle nowych faktów. 

Doceniam sposób prowadzenia tej narracji: mamy tu nie tylko zmiany czasu, ale i różnych narratorów, a jednocześnie nie jest to poszatkowane czy przekombinowane, nie wprowadza nas w zagubienie. 

Zresztą w ogóle nie jest to książka, która wymaga od czytelnika dużo skupienia - czyta się dobrze i...chciałabym powiedzieć "lekko", ale zdecydowanie nie jest to słowo, które pasuje do "Małego życia". Bo to, czego ta lektura wymaga od czytelnika, to przede wszystkim zaangażowania emocjonalnego. Główny bohater przeżywa dużo i silnie, a my jesteśmy w to wciągani, jak jego najlepsi przyjaciele. 

Jeśli nie macie ochoty na grzebanie się w ludzkich dramatach, to nie sięgajcie po tę książkę. Dramatów tu nie brakuje i grzebania się w nich jest dużo. Kilkukrotnie zadawałam sobie pytanie, czy ta cała historia jest w ogóle prawdopodobna? I ostatecznie myślę, że jest mało prawdopodobna, ale jednak możliwa. A opis przeżyć wewnętrznych i procesów psychicznych bohatera - jak najbardziej przekonywujący. Polecam wszystkim miłośnikom studiów psychologicznych człowieka.

Bardo się już rozpisałam, a chciałam jeszcze wspomnieć o wywiadzie z autorką. Hanya Yanagihara mówi w nim m.in. o różnica kulturowych w podejściu do życia i śmierci pomiędzy Ameryką Północną a Azją oraz swoimi braku wiary w skuteczność psychoterapii. Bardzo ciekawy i zaskakujący dla mnie tekst. Polecam "Książki. Magazyn do czytania" nr 21, 2016.

A do wysłuchania archiwalna audycja "Z najwyższej półki", w której gościem Michała Nogasia jest autorka "Małego życia". Opowiada m.in. o tym, jak tworzyła swoje ostatnie dzieło - systematycznie, codziennie... wieczorami po pracy!

[1] "Małe życie" Hanya Yanagihara, Wydawnictwo W.A.B., 2016 r., str. 689-690.

piątek, 11 listopada 2016

"Złota klatka"

"Złota klatka" tekst: Anna Castagnoli, ilustracje: Carll Cneut
Wydawnictwo Dwie Siostry, 2016 r.         

"Złota klatka" Anna Castagnoli, Carll Cneut
Dawno nie miałam do czynienia z tak piękną baśnią jak ta. "Złota klatka" zachwyciła mnie w całości.
Przepiękne ilustracje, miejscami bogate, a gdzie indziej wręcz jakby celowo niedokończone, subtelne i wyraziste jednocześnie. To zdecydowanie największa zaleta tej książki.

Treść zresztą też jest znakomita, widać od razu, że jakaś mistrzyni to pisała, a druga mistrzyni tłumaczyła! 

Anna Castagnoli jest włoską pisarką, absolwentką filozofii, recenzentką literatury (tutaj możecie podejrzeć bloga, który prowadzi). Carll Cneut to belgijski ilustrator, wykładowca akademicki z długą listą zdobytych nagród i wyróżnień. Tłumaczką tego dzieła jest Wioletta Gołębiewska - absolwentka romanistyki i italianistyki, doktor historii, fotografka* (tutaj jest jej strona). I tacy wszechstronni i utalentowani ludzie stworzyli niezwykłą książkę.

Mamy tu to, co najlepsze z klasyki (nawet królewnę!), a jednocześnie czuć w tym świeżość i pozostaje wrażenie, że to powinna być baśń, która wejdzie do kanonu literatury dziecięcej.

I chyba na tym już skończę, bo same "achy" i "ochy", że aż nudno. Lepiej sami zobaczcie.




















PS.  Wydawnictwo proponuje w komplecie do "Złotej klatki" tzw. książkę aktywnościową, czyli połączenie kolorowanki i zeszytu do rysowania autorstwa Carlla Cneuta.

*Nie jestem pewna czy tłumaczka i fotografka to jedna i ta sama osoba, czy zbieżność nazwisk i imion, ale na stronie Urzędu Miasta Warszawa twierdzą, że tak.