"Żywopłot" Dorit Rabinyan,
wydawnictwo Smak Słowa, 2016 r.
"Żywopłot" to dla mnie po prostu romans, wprawdzie ze skomplikowanym tłem
społeczno-religijnym i napisany dobrym językiem, ale romans. I akurat
chyba w złym momencie po niego sięgnęłam - miał być przerwą w lekturze
"Głodu" Martína Caparrósa - bo w ogóle nie będąc w nastroju na tego typu historię miłosną
ciężko było mi się w 100% wczuć w losy bohaterów.
Zaczyna się, jak
najlepsze kryminały i nawet, gdy już wiadomo, że kryminał to nie jest -
wciąż trzyma w napięciu, chyba w głównej mierze przez sposób narracji. Początek jest taki: ona
jest żydówką z Izraela, on muzułmaninem z Palestyny, trafiają na siebie w
Nowym Jorku i na szczęście nie jest łzawo ani naiwnie, jest trudno. Jest też pięknie, namiętnie, bywa smutno i dramatycznie - chyba wszystko co w takich love story zawrzeć należy. Mam wrażenie, że dość przewidywalnie.
Najciekawszy był dla mnie wątek konfliktu, ale nie tego
izraelsko-palestyńskiego, tylko wewnętrznego konfliktu bohaterki, która
jest uwikłana w lojalności wobec swojej rodziny, narodu i historii. Aż czuć, jak wszystko to, co odziedziczyła od swoich rodziców, w sensie emocjonalnym, ciąży na niej i wręcz nią włada wbrew jej woli - nienawiść, strach, uprzedzenia.
Więc
jeśli macie ochotę na historię miłosną - bardzo proszę, chyba nie
będziecie zawiedzeni. Chociaż ja fanką tego gatunku nie jestem i przynajmniej póki co, nie zostanę;)
A jeśli chcecie poczytać o wspomnianym konflikcie politycznym bez czarno-białej
perspektywy polecam jeden z rozdziałów "Wykluczonych" Artura Domosławskiego.
Tutaj jeszcze strona autorki "Żywopłotu", a na niej odnośniki do wywiadów w prasie i telewizji www.doritrabinyan.com. A wywiad w języku polskim do przeczytania na onet.pl (pisarka trochę zdradza, ile w tej książce jest z jej osobistej historii;)
PS. Wydawca podaje, że książka ta została usunięta z listy lektur w Izraelu, a wydano ją tam w 2014 r. Czy oznacza to,
że w Izraelu lektury są tak bieżące? Ktoś mi wyjaśni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz