poniedziałek, 9 stycznia 2017

Zamach na Marleya i inne nieszczęścia

"Krótka historia siedmiu zabójstw" Marlon James,
Wydawnictwo Literackie, 2016 r.

To książka, na której utknęłam na kilka tygodni... Niby nagroda Bookera 2015, niby super recenzje, a jakoś mi się dłużyło, nużyło i gubiłam się w akcji...

Trzy okresy i wątek przewodni - zamach na Boba Marleya.
Może to klimat Jamajki nie współgrał z polskim grudniem? Może wątki polityczno-społeczne zza oceanu nie przebiły się przez przedświąteczną gorączkę przygotowań? Nie wiem... Najwięcej problemu sprawił mi język- rozdziały w których narratorzy opowiadają slangiem swoje perypetie były niewątpliwie nie lada wyzwaniem dla tłumacza. Nie znam się na tej sztuce ani trochę, więc nie wiem czy ma sens używanie słów "prug" czy "wychaczyć" dla uzyskania efektu niepoprawności języka bohaterów... Dodając do tego zamierzone błędy gramatyczne, powtórzenia etc. uzyskujemy tekst, który czyta się kilkakrotnie wolniej niż zwykły i znacznie ciężej. Momentami nie mogłam pozbyć się tego nieznośnego wrażenia, że to mocno sztuczna stylizacja. To co dla mnie było jednak pewnym minusem, dla anglojęzycznego czytelnika jest pewnie zaletą, a może nawet największą wartością tej książki.

Do tego mamy mnogość wątków, bohaterów i narratorów. Przyznam szczerze, że momentami się już gubiłam... Ale to wina braku skupienia. Spotkałam się gdzieś z porównaniem, że "Krótka historia..." jest takim literackim "The wire" osadzonym na Jamajce. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę trochę jak scenariusz serialu i dodatkowo włączyłam sobie  ścieżkę dźwiękową inspirowaną załączoną na końcu książki listą utworów, od razu lepiej odnalazłam się w tej konwencji. I jeśli kiedyś powstanie ekranizacja tej powieści - od razu obejrzę!

Podobno autor nie spodziewał się bookera, bo wszyscy obstawiali "Małe życie". I choć Hanya Yanagihara to zdecydowanie moja faworytka, rozumiem wybór "Krótkich historii...", jako wyróżnienie dla autora za trud opisania złożonej historii Jamajki i zawiłości społeczno-
politycznych oraz językową ekwilibrystykę.
Zdecydowanie gratka dla fanów Marleya!

Najbardziej polubiłam wątek Niny Borges, jakby ktoś pytał;) A na koniec dobry cytat - fragment rozmowy bogatego Amerykanina z Jamajką, która u niego pracuje i opiekuje się nim. Zaczyna starszy pan:

"- No tak, nie wiem, co kupuje moja cholerna rodzina, chociaż ten już od dawna tutaj wisi. Moim zdaniem wygląda, jakby się jakiś dzieciak nażarł kredek świecowych i zrzygał na płótno.
- Rozumiem.
- Ale się nie zgadzasz.
- Nie bardzo mnie obchodzi, co inni myślą o sztuce, proszę pana. Albo ludzie chwytają, albo nie, może lepiej, że nie chwytają, dzięki temu w muzeum jest luźniej, można mieć więcej przestrzeni dla siebie i nie natykać się na kretynów mówiących, że ich czteroletnia córka maluje lepiej."


PS. Ze względu na język właśnie jednym z bohaterów wywiadów stał się również tłumacz Robert Sudół. Przeczytajcie poniższy, naprawdę ciekawy.
http://booklips.pl/wywiady/jak-sie-calkiem-nie-da-to-nie-calkiem-da-sie-wywiad-z-robertem-sudolem-autorem-przekladu-krotkiej-historii-siedmiu-zabojstw-marlona-jamesa/

A np. tu http://wyborcza.pl/7,75517,20898411,polacy-rozumiem-was-mowi-marlon-james-laureat-nagrody-bookera.html wywiad z samym autorem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz