środa, 5 października 2016

Rozmowa z Hertą Müller

"Moja ojczyzna była pestką jabłka" Herta Müller
Wydawnictwo Czarne, 2016 r.

Lada dzień ogłoszenie laureata Nagrody Nobla w literaturze, a dzisiaj o wywiadzie rzece z Hertą Müller - noblistką z 2009 roku. 
"Moja ojczyzna była pestką jabłka. Rozmawia Angelika Klammer" to naprawdę dobra książka - niewielki format, tekstu na dwa wieczory, za to treści bardzo dużo. Napisana pięknym językiem, pełnym oryginalnych metafor historia życia pisarki: o dzieciństwie, dorastaniu i dojrzewaniu, o przemocy ze strony bliskich i przemocy ze strony państwa. Nie jest to biografia, więc nie dostajemy pełnego portretu noblistki, a raczej autoportret, z którego dowiadujemy się o autorce tyle tylko, ile ona sama chce nam pokazać, głownie przez pryzmat swojej twórczości i stworzonych przez nią bohaterów. 

Jak można mówić o terrorze dyktatora odwołując się do pojęcia estetyki? Herta Müller potrafi: ciekawie i przekonująco. O tym, jak język może być ogłupiały i ogłupiający, a szarość i brzydota publicznych przestrzeni i przedmiotów codziennego użytku celową bronią reżimu w walce z własnym społeczeństwem.

" Socjalizm oznacza wypędzenie piękna. Tuż po przełomie zobaczyłam, że ta planowa brzydota dotyczy całej Europy Wschodniej(...). To nie mógł być przypadek."   

Ciekawe są jej refleksje na temat różnic pomiędzy językiem rumuńskim i niemieckim, które służą też opisowi jej tożsamości*:

"Konwalie, niemieckie 'majowe dzwoneczki' to rumuńskie 'małe łzy'.(...) Często okazywało się, że rumuński bardziej mi odpowiada niż przyniesiony w głowie niemiecki, że jego postrzeganie życia lepiej do mnie pasuje."

I tak poprzez te rozważania dochodzimy do najbardziej zapadających w pamięci fragmentów: opisu doświadczeń prześladowania, szykan i tortur, których doświadczyła osobiście autorka, jej najbliżsi oraz bohaterzy jej książek. Zresztą punktem wyjścia dla większości tematów tej rozmowy są bohaterzy powieści Müller i ich losy, więc dla tych, którzy znają jej twórczość będzie to pewnie dodatkowy atut książki.

Nie wiem, na ile to było przemyślane, ale całość kończy się obszernym fragmentem o języku i kolażach z wycinków gazet, które robi pisarka. Te ostatnie strony pozwalają wrócić do rzeczywistości na powrót posklejanym emocjonalnie. Piękne zakończenie.

To niewątpliwie propozycja dla czytelników o mocnych nerwach i nie jest to proza, którą czyta się miło przy porannej kawie. Ale jak już się zacznie, to raczej człowiek rezygnuje z kawy, niż z lektury.
Ciągle nie wiem, jak można tak pięknym językiem opowiadać, o tak strasznych doświadczeniach.

Próbkę tego czym jest "Moja ojczyzna była pestką jabłka" możecie przeczytać tutaj:
http://www.polityka.pl/opolityce/1505474,1,wywiad-angeliki-kuzniak-z-herta-mller.read

PS. To jeden z tych przypadków, kiedy przysłowie "nie sądź książki po okładce" sprawdza się w 100%. Czy tylko mi ta okładka wydaje się okropna?!

1) "Moja ojczyzna była pestką jabłka" Herta Müller, Wydawnictwo Czarne, 2016 r., str. 67
2) "Moja ojczyzna była pestką jabłka" Herta Müller, Wydawnictwo Czarne, 2016 r., str. 78
* Pisarka jest Niemką, urodzoną i wychowaną w Rumunii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz