Wydawnictwo Literackie, 2016.
Zacznę od tego, że ta książka naprawdę mi się podobała.
Mamy tu historię kolejnych pokoleń dwóch afrykańskich rodzin, kobiet, mężczyzn i ich dzieci, zaczynając od XVIII wieku po XXI. To czasem pełne nadziei, innym razem gorzkie i smutne opowieści o kolonizacji Afryki, walkach plemiennych, trudnych tradycjach, niewolnictwie, dyskryminacji rasowej, walce o własną tożsamość.
Autorce udało się bez patosu, ale też bez naiwnych uproszczeń, pokazać jak historie przodków wpływają na losy kolejnych bohaterów powieści. Kamienny naszyjnik przekazywany z pokolenia na pokolenie - dający poczucie więzi z przodkami - czasem jest jak amulet przynoszący szczęście, innym razem jak ciężar, który przygniata i nie daje iść dalej.
Mój jedyny zarzut dotyczy długości tej książki. Mam wrażenie, że posłużyłoby jej rozbudowanie postaci i poszerzenie wątków. Chwilami miałam wrażenie, że to tylko szkic grubej powieści, w którą mogłabym się zanurzyć na wiele dni, a z chęcią nawet tygodni. Tymczasem mamy książkę na dwa wieczory. Z drugiej strony, to niewątpliwie ogromna sztuka ująć te wszystkie wątki w tak krótką formę.
Podsumowując: polecam, choć zostałam z poczuciem niedosytu. Czekam na kolejną powieść Yaa Gyasi!
Autorka jest debiutantką. Więcej o jej pierwszej książce przeczytacie np. w "The Washington Post", a wywiad z pisarką znajdziecie na www.powells.com. Niestety na polskich stronach niewiele udało mi się znaleźć. Coś przeoczyłam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz